Archiwum 2004/2005

Uwaga - po kliknięciu w miniaturki obrazki otwierają się w nowych oknach,
które zamykają się po kliknięciu w otwarty obrazek.



Wyjazd integracyjny do Spały (wrzesień, 2004 r.)

Żubr występuje w puszczy...
...i nie tylko. Również w rezerwacie, który był jednym z punktów naszej krótkiej wycieczki po okolicach Spały. Pod opieką przewodnika odwiedziliśmy także kilka innych miejsc, m.in. ruchome piaski i bunkry hitlerowskie, do których niestety nie mogliśmy wejść. Żubry jednak pamiętamy najlepiej - przynajmniej klasa Ic, dla której ten poczciwy zwierz stał się niemal klasową maskotką.

Celem tego wyjazdu było nie tylko zwiedzanie, ale także integracja, zarówno w klasie, jak i między klasami. W pierwszej turze, poniedziałkowo-wtorkowej, pojechały klasy A, B, D, G, a w drugiej - C, E, F, H. Nie wiedzieć czemu, wyjazd był bardzo krótki, naprawdę żałowaliśmy, że nie da się go przedłużyć o kilka dni. I nocy - bo wtedy, jeśli możemy uchylić rąbka tajemnicy, integracja trwała nadal, może nawet nieco intensywniej niż za dnia. Chociaż z pewnością dużo ciszej.

Oprócz zwiedzania i wolnego czasu, który spędzaliśmy zwykle tłocząc się w pokojach i opowiadając sobie śmieszne historie lub wymieniając poważne poglądy, mieliśmy spotkania z wychowawcą i paniami psycholog i pedagog. Te zajęcia rzeczywiście sporo nam dały - poznaliśmy lepiej osoby, z którymi mieliśmy dotąd najsłabszy kontakt i nauczyliśmy się współpracować ze sobą. Bardzo mile wspominamy ten wyjazd i nie możemy doczekać się białej szkoły - przecież to już tylko niecałe cztery miesiące!

Opracowała: Agnieszka Świadek, kl. I C

Galeria - Wyjazd integracyjny do Spały (wrzesień, 2004 r.)


Ślubowanie i otrzęsiny klas pierwszych (24.09. 2004 r.)

"Zdaje mi się, że widziałem koteczka!"

Kiedy wszystkie pierwszaki na dobre zintegrowały się ze sobą w Spale, nadszedł czas na długo oczekiwane otrzęsiny. Nikt do końca nie wiedział, co nas czeka, jednakże zapewniano, że nie będzie tak źle. Zastanawialiśmy się, czy warto brać tego dnia do szkoły szampony, ręczniki i suszarki, ale większość doszła do wniosku, że raczej nie będą potrzebne. Niestety - były...

24 września o godz. 15.00 wszyscy pierwszoklasiści XXXVII LO zebrali się w sali gimnastycznej. Tam odbyło się uroczyste ślubowanie. W obecności Dyrekcji, Nauczycieli, Koleżanek i Kolegów składaliśmy uroczyste przyrzeczenie. Po tym nadszedł czas na trochę mniej oficjalną część... Przebrani w swoje "najlepsze" ubrania z niecierpliwością czekaliśmy w salach na to, co miało się w najbliższym czasie wydarzyć. Nie będę pisać, ze umieraliśmy ze strachu. Atmosfera była raczej beztroska. Mogliśmy pośmiać się nawzajem ze swoich nieoficjalnych dresików, powygłupiać się, a także po prostu porozmawiać. W najmniej oczekiwanym momencie do sali wpadła grupka osób przebranych za wojowników ninja. Przekrzykując się nawzajem, kazali nam NATYCHMIAST wyjść z sali. Na zewnątrz tegoroczni maturzyści nadal nie oszczędzali swoich strun głosowych. Mieli wreszcie okazję wyładować swoje emocje na innych. Krzyczeli więc, mazali nas flamastrami, przedstawili w skrócie swoje niecne plany i po wygłoszeniu przemówienia zagonili nas do sal. Po upływie mniej więcej 15 min. przyszedł czas na Ia - moją klasę. Czekało na nas pierwsze zadanie. Niestety, mimo dłuuuugich tłumaczeń nie zrozumieliśmy, o co chodzi. Na raz, na dwa, na trzy pierwszy rząd siada, drugi wstaje, potem obrót, krok do przodu, krok do tylu, przysiad....??? Zbyt długa instrukcja pomieszała nam w główkach. Karą było 20 przysiadów. Następnie wyczyściliśmy korytarze, czołgając się przez całą ich długość. Na końcu czekała na nas "bramka" utworzona z ławeczki, pod którą musieliśmy przejść. Nie wiem, jak inni, ale ja musiałam powiedzieć donośne: MIAU!, aby moc iść dalej.... Jak się później okazało, wszystko to było zaledwie przedsmakiem tego, co nas czekało. Kiedy w komplecie znaleźliśmy się przed salą gimnastyczną, zaczęła się prawdziwa zabawa. Przy wejściu do środka każdy dostawał po oczach, włosach i twarzy pianką do golenia, przez co część z nas straciła od razu orientację. Ci, którzy nie zabezpieczyli w jakikolwiek sposób swoich włosów, mogli od razu odczuć wyraźny dyskomfort. Ja nie chciałam ich nawet dotykać. Czułam, że są w nie "wklepane" rozmaite niezidentyfikowane substancje. Później przechodziliśmy przez szereg przeszkód: musieliśmy dotknąć policzkiem podłogi wysmarowanej olejem, robić przysiady, pompki, wędrować na kolanach po żwirku, pić coś paskudnego z przepołowionych arbuzów, a także dać się ostemplować i pomazać flamastrami. Oszołomieni tym, co się stało, trafialiśmy do wyjścia, skąd mogliśmy udać się wprost do łazienek. Widok był przezabawny. Włosy w piance, żelu, brokacie, ręce i nogi wymazane flamastrami. Gorzej, gdy nadszedł czas mycia. Farba nie chciała od razu zejść, co było powodem lekkiej paniki. Część z nas zmuszona była do mycia włosów w malutkich szkolnych umywaleczkach. Mówię Wam - nic miłego.... Ale naprawdę jest co wspominać, a ci, którzy nie przybyli, powinni żałować.

Po otrzęsinach nadszedł czas na dyskotekę. Uważam, ze otrzęsiny to fajna sprawa i sądzę, ze wszyscy dobrze się bawili - zarówno ofiary, jak i kaci. Mam nadzieje, ze za dwa lata będę mogła wczuć się w rolę tych drugich...

Galeria - Ślubowanie i otrzęsiny klas pierwszych (24.09. 2004 r.)


Biała szkoła 2005

3 stycznia 2005 roku. Godzina 7.15, Plac Teatralny. Wielkie kłębowisko bagaży, uczniów i odprowadzających ich rodziców. Atmosfera ogólnego podniecenia. Powstaje problem - jak zapakować do trzech autokarów cztery klasy, wraz z niezliczoną liczbą par nart, nie wspominając już o innych bagażach? W końcu nam się to udaje. Przed nami osiem godzin jazdy. Ku ogólnej radości po jakiejś godzinie zaczyna padać śnieg - im dalej jedziemy, tym bardziej szary, warszawski krajobraz, niepasujący zupełnie do pory roku, ustępuje białemu i czystemu. Więcej z podróży nie pamiętam, bo zasnęłam.

Osiem godzin później autokar nagle się zatrzymuje. Okazuje się, że jest zbyt ślisko, abyśmy mogli zostać podwiezieni pod sam pensjonat. Już w tym momencie niektórym z nas wycieczka powoli przestaje się podobać... Zejście około 300 metrów po oblodzonej górce z nartami, butami narciarskimi oraz bagażem osobistym okazuje się trudniejsze niż myśleliśmy. W końcu jednak schodzimy na dół. Dostajemy klucze do pokojów i staramy się rozpakować. Zjadamy obiadokolację i o 22.00 idziemy spać. No, może nie całkiem o 22.00... (...)

4 stycznia 2005 roku. Stok w Murzasichlu. Pierwszy dzień zajęć narciarskich. Na samym wstępie okazuje się, że różnica między umiejętnościami poszczególnych osób jest olbrzymia - od jeżdżących bardzo dobrze, a nawet świetnie, do takich, którzy pierwszy raz w życiu mają narty na nogach. W grupie tych ostatnich entuzjazm zaczyna ustępować miejsca obawie, jak sobie poradzimy. Jak się później okazuje, w wypadku części z nas te obawy były jak najbardziej uzasadnione... Osoby dobrze jeżdżące dostają karnety czasowe i całkowicie dają się ponieść "białemu szaleństwu". Ich jedynym problemem jest to, że stok niewysoki i mało stromy - a więc na większe emocje nie mają co liczyć. W grupie początkujących sytuacja wygląda całkiem inaczej. Po pierwsze, dlaczego narty zdają się trudniejsze do opanowania niż jakieś narowiste zwierzę? Po drugie, ile razy dziennie można się przewracać? Po kilku godzinach jednym zaczyna się coś udawać, innym nie. Jeszcze weselej wygląda sytuacja w grupie snowbordzistów - zwłaszcza tych zaczynających się uczyć (...).

Gdy o 19.30 wychodzimy przed budynek, jest już zupełnie ciemno. Dostrzegamy jednak kilkanaście par sani z zaprzężonymi końmi. Kulig to obowiązkowa impreza na każdym zimowym wyjeździe w góry! Konie zawożą nas do lasu, gdzie odbywa się ognisko z pieczeniem kiełbasek, a następnie z powrotem do pensjonatu. Pomysł organizacji kuligu był komentowany na różne sposoby - z ust jednych padało hasło "nudy", inni wyrażali wielki entuzjazm. W ten oto sposób zakończyliśmy pierwszy pełny dzień pobytu w Murzasihlu (...).

8 stycznia 2005 roku, około godz. 9.30. Od naszego przyjazdu minęło 5 dni. Przez ten czas chyba nawet najbardziej oporni nauczyli się przynajmniej podstaw sztuki narciarskiej i teraz już wszystkim szusowanie sprawia taką samą przyjemność. Dziś jednak nie wybieramy się na stok - przekraczamy właśnie granicę polsko-słowacką. Kontrola graniczna. Trochę śmiechu przy pokazywaniu sobie zdjęć z dzieciństwa, które większość z nas ma jeszcze w paszportach. Wreszcie może po pół godzinie jazdy (już po ziemi słowackiej) docieramy do miejsca pierwszego postoju - Jaskini Bielańskiej. Po wejściu wita nas kilkanaście nietoperzy, oraz ... 860 schodków (osobiście liczyłam!) W tym momencie wielu osobom jaskinia przestaje się podobać. Po wyjściu z niej (część z nas wychodzi z nieukrywaną ulgą) zostajemy zawiezieni do niewielkiego słowackiego miasteczka (...).

11 stycznia 2005 roku. Godzina 17.00 Plac Teatralny po raz drugi. To, co się na nim dzieje, przypomina film sprzed 8 dni puszczony od końca. Zamiast wkładać narty i bagaże do autokaru, wyjmujemy je, witamy się z rodzicami, chociaż zaledwie trochę ponad tydzień temu żegnaliśmy się z nimi. Trudno uwierzyć, że to wszystko za nami - niektórzy jeszcze żyją wspomnieniami ostatnich dni - wycieczki do Zakopanego, ostatniego dnia na stoku, kiedy to wszyscy starali się najeździć "na zapas", wszystkich lepszych i gorszych chwil, z których składała się wycieczka. Chyba nie powinniśmy żegnać się ze sobą z żalem, bo przecież zobaczymy się już następnego dnia w szkole. Ale szkoła to zdecydowanie nie to samo...

Opracowała: Ewa Dzierżanowska, kl. I A

Galeria - Biała szkoła 2005


Studniówka 2005

Wiersz Juliana Tuwima pt. "Bal w operze" spodobał mi się od razu. Zbliżająca się studniówka i panujący przed nią nastrój wydał mi się na tyle pokrewny klimatowi wiersza, że przed balem wydrukowałem sobie stroniczkę z cytatami. Wraz z J.L. mieliśmy się ich nauczyć na pamięć i cytować podczas balu. Nic z tego nie wyszło, jednak ta studniówka sama okazała się "balem w operze".

Nastał więc dzień zabawy. Pierwszy stres - na wejściu - okazuje się zupełnie bezzasadny. Od razu rzuca się w oczy wystrój i dekoracje. Początek zabawy polegał na rozpoznaniu [sic!] własnych koleżanek (a bynajmniej nie był to bal przebierańców...). Chłopcy więc podziwiali, a dziewczęta doprowadzały do ideału i tak już idealne kreacje i fryzury.

W szatni tłok,
W lustrach - setki,
Potrzaskują
Damskie torebki,
Każda poprawia, każda zerka -
I boty! Numerek! Bez numerka!
I jeszcze pudrem
I jeszcze usta
I lustro lustrem
I znów do lustra (...)


I polonez. Dla rodziców punkt kulminacyjny, dla nas dopiero początek zabawy. Konieczność organizacji trzech kolejnych tur wywołała pewien chaos. Wszystko się udało, także dzięki ofiarności "opiekujących się" nami rodziców. Co prawda mało brakowało, a orszak ruszałby spod szkolnej biblioteki, ale...

Sześć tysięcy w jedno ciało
Zrosło się i oszalało!
(...)
I po piętrach i przez schody
Opętanym korowodem,
Piekłem, żarem, pląsem, tanem,
Gąsienicą - Lewiatanem,
(...)
Gąsienicą hipopotamową,
Glistą na miarę przedpotopową,
(...)
Szczurząc i wsząc, i pchląc wspaniale,
Książe Karnawał wjeżdża na salę! (...)


... rodzice, dziadkowie, rodzeństwo i reszta publiki - zachwyceni.

Bo patrzcie! Patrzcie, jaka sensacja!
Brawo dyrekcja! Co za atrakcja! (...)

I jeszcze walc:
Co za gracja! Co za władza!
Co za pompa! Jezu Chry...! (...)


Pozytywny nastrój udzielił się wszystkim. Nawet przemówienie dyrektora zostało nagrodzone owacją. Na tym zakończyła się część oficjalna.

W oczekiwaniu na rozpoczęcie zabawy, większość maturzystów rozeszła się do stołów. Wystrój korytarzy, jak i cała organizacja, przypadł wszystkim do gustu. Wyróżnionymi mogły się czuć klasy A i H, umieszczone w malej sali gimnastycznej, wyglądającej jak restauracja z prawdziwego zdarzenia. Jedzenie było smaczne, lecz chyba mało kto zdołał spróbować wszystkiego. Zaczęła bowiem grać muzyka.

A w środku już orkiestra gra,
Orkiestra gra! Orkiestra gra! (...)


Na głównej sali zabawa trwała odtąd niemal non-stop (z przerwą na program artystyczny). Przełomowe okazało się wejście klasy IIIG. Zapoczątkowała ona zabawę z nauczycielami - niezastąpiony w takich sytuacjach P.J. obtańcował kolejno panią dyrektor Ciszek oraz panią profesor Nałęcz-Zienkiewicz (profesor Nowak nie dał się ubłagać). Zabawa rozwijała się w najlepsze także na piętrach. Z tym, że była to zabawa "w kotka i myszkę"...

Na ratuszu bije druga,
Na tajniaka tajniak mruga,
Na widowni i w sznurowni
I pod dachem i w kotłowni
I pod sceną i w bufecie,
Na Galerii i w klozecie,
W kancelarii i w palarni,
I w dyżurce u strażaka
Mruga tajniak na tajniaka... (...)


Ale wszakże tajniacy też byli młodzi... Ta zabawa zakończyła się zadawalającym obie strony remisem...

Urozmaiceniem imprezy okazał się program kabaretowy przygotowany przez III A. Pierwszą częścią był brawurowo odegrany skecz - relacja z otwarcia szkolnego baru. Drugim numerem była relacja z pobytu UFO w Dąbrowskim - w miarę śmieszna (redaktor Misztal!!!), lecz przydługa. Gwoźdź programu natomiast to rozdanie Bogdanów ("półślepe istoty jaskiniowe"). Sam pomysł - genialny, wykonanie - niewiele gorsze. Po programie artyści dostali gromkie brawa, a zabawa potoczyła się dalej, choć pierwsi uczniowie zaczęli już opuszczać szkołę.

Zapiał kogut, za nim drugi,
Potem trzeci,
Na pastwiska bydło gnają
Małe dzieci. (...)


Co bardziej wytrwali zostali jednak do rana, lub przenieśli się na tzw. "after party" (K.K.!!!).

A szkoła?

A tam dalej stoi szkoła
Murowana,
W szkole mapa, bardzo pięknie
Malowana. (...)


Opracował: Tadeusz Kądziela, kl. III G

Galeria - Studniówka 2005


Pielgrzymka maturzystów do Częstochowy (04. 02. 2005 r.)

Czwarty lutego roku 2005 r. Warszawa, szósta rano. Przechodnie, których trasa do pracy prowadzi ulicą Traugutta, szeroko otwierają zaspane oczy w mdłym świetle latarni. Gromada młodych ludzi wyraźnie na coś czeka, przytupując nogami na mrozie. Tak właśnie my, maturzyści z XXXVII LO, wybieraliśmy się do Częstochowy. W końcu czeka nas nowa matura, cóż innego nam pozostało... Wyjazd od samego początku zapowiadał się interesująco. Przy autokarach działy się dantejskie sceny; umoszczenie się w środkach transportu było przedsięwzięciem nie lada, zaś ustalenie przynależności do danej klasy - niemożliwością. Ksiądz Śmigiera osiwiał. Ale w końcu udało nam się wyruszyć.

Pogoda dopisała - piękne słońce, pełen błękit i wielkie zaspy śniegu. Towarzyszyło nam oczywiście ciało pedagogiczne w składzie: p. prof. Ciszek, p. prof. Borzyńska, p. prof. Bubak, p. prof. Puławska oraz ksiądz Śmigiera. Wyjazd, planowany na szóstą, opóźnił się o pół godziny (czymże to jednak jest wobec wieczności?) i do Częstochowy zajechaliśmy koło południa. Po krótkiej konferencji naszego katechety i chwili modlitwy wyszliśmy na Wały, gdzie uczestniczyliśmy w Drodze Krzyżowej. Następnie naprędce zaimprowizowana schola zebrała się na próbę śpiewu przed Mszą Świętą, która odbyła się w Kaplicy Matki Bożej, w samym prezbiterium. To było niezwykle doświadczenie - modlić się w odległości kilku metrów od Cudownego Obrazu, kiedy zazwyczaj trudno jest nawet go dojrzeć go w tłumie pielgrzymów. Po nabożeństwie (sprawowanym w intencji maturzystów i nauczycieli przez ks. Śmigierę) mieliśmy w planie czas wolny, który, jak nietrudno się domyślić, przeznaczyliśmy na zapełnienie zgłodniałych żołądków i zakupy.

Do Warszawy wróciliśmy około 21:00, w wyśmienitych nastrojach... i od razu z ochotą sięgnęliśmy po maturalne książki.

Opracowała: Alma Kucharska kl. III

Galeria - Pielgrzymka maturzystów do Częstochowy (04. 02. 2005 r.)


III Edycja Programu "Dzień na TAK" (21. 03. 2005 r.)

Już od trzech lat pierwszego dnia wiosny nasza szkoła uczestniczy w akcji "Dzień na Tak". W tym roku odbywała się ona pod hasłem: "O tyle świat stanie się lepszy, o ile ja stanę się lepszy''. Celem naszego przedsięwzięcia było niesienie pomocy i radości małym pacjentom z Warszawskiego Szpitala Dziecięcego im. M. Kopernika oraz innym poszkodowanym przez los.

Od rana wolontariusze witali nauczycieli i uczniów wiosennymi kwiatami zrobionymi z masy solnej oraz cukierkami. Klasy pierwsze i drugie brały udział w licytacji prac wykonanych przez dzieci z warszawskiego szpitala, zuchów oraz naszych kolegów. Aukcję prowadziła Natalia Bonder z kl. III F, natomiast część artystyczną - Dorota Bulkowska, Michał Szewczyk, Franek Gołębiowski i Agnieszka Zawada. Za fotoreportaż odpowiedzialny był Tomasz Pijarczyk.

Drugą część licytacji prowadzili znani aktorzy teatralni: pan Maciej Rajzacher i pan Leonard Pietraszak. Przez cały dzień czynny był bufet zorganizowany przez Samorząd Szkolny. Całkowity dochód z akcji przeznaczono na potrzeby szpitala dziecięcego. Dyrekcja szpitala dostała 1,5 tyś. zł na zakup lodówki do przechowywania leków oraz telewizor dla Oddziału Neurologii i Epitologii.

O godzinie 12.00 w sali gimnastycznej odbyła się konferencja prasowa. Uczestniczyli w niej zaproszeni goście, m.in. kierownictwo Fundacji "Świat na Tak'', przedstawiciele MENiS oraz Wydziału Oświaty i Wychowania Dzielnicy Śródmieście. W konferencji brali także udział przedstawiciele warszawskich szkół, uczestniczących w programie "Dzień na Tak''. Na spotkanie przybyli również dziennikarze radiowi, m.in. z Radia Bis. Tego dnia wolontariusze odwiedzili dzieci z Warszawskiego Szpitalu Dziecięcego. Dzień później w przedszkolu specjalnym przy ul. Dzielnej 1a został zorganizowany koncert muzyczny w wykonaniu zespołu Kamili Hilli, a grupa pełnoletnich uczniów oddała krew w Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa na Saskiej Kępie.

Galeria - III Edycja Programu "Dzień na TAK" (21. 03. 2005 r.)


Międzynarodowy Salon Edukacyjny PERSPEKTYWY 2005 (marzec, 2005 r.)

W Salonie gościły szkoły ponadgimnazjalne z Warszawy i okolic, szkoły wyższe i policealne oraz szkoły językowe.

W czwartek 17 marca o godz. 9.00 nastąpiło uroczyste otwarcie targów połączone z ogłoszeniem rankingu liceów warszawskich, w którym, ku naszej radości, zajęliśmy VIII miejsce. Pomyłka przy wypełnianiu ankiety rankingowej przez szkoły zniekształciła ostateczną listę 15 najlepszych liceów warszawskich. Po jej "naprawieniu" nasze liceum awansowało o jedno "oczko" w górę - uaktualnioną listę najlepszych warszawskich szkół znajdziesz tutaj (uwaga - strona otwiera się w nowym oknie).

Salon Edukacyjny cieszył się dużą popularnością. Odwiedziły go tysiące młodych ludzi, którzy w tym roku stają przed koniecznością wyboru nowej szkoły czy uczelni. Tego rodzaju imprezy bardzo pomagają w podjęciu decyzji, ponieważ nie tylko można dowiedzieć się czegoś o szkole, ale także porozmawiać z uczniami. Na słowa uznania i podziękowania zasługują wszyscy koledzy i koleżanki, którzy tak licznie wzięli udział w promowaniu naszej szkoły i przez trzy dni przekazywali o niej informacje. Cieszyło nas to, że nasze stoisko zostało zauważone przez Organizatorów Targów, którzy przyznali nam wyróżnienie za jego wystrój (na 122 stoisk sklasyfikowaliśmy się w czołówce pierwszej dziesiątki!). Wielogodzinna praca Agaty Bittner, Magdy Mączyńskiej, Oli Karczmarczyk, Oli Popiołek, Moniki Maczuły, Amelii Suchcickiej, Marty Maciei, Bartosza Wiśniewskiego, Sławka Zawistowskiego i moja została doceniona. Opiekę organizacyjną sprawowały: pani prof. R. Tula i pani prof. A. Borowicz. W niedzielę 13 marca, w "dniu otwartym", aż 40 uczniów przyjęło potencjalnych kandydatów naszej szkoły.

Wszystkim serdecznie dziękujemy !

Opracował: Mateusz cHomik Chomicki, kl. II E

Galeria - Międzynarodowy Salon Edukacyjny PERSPEKTYWY 2005 (marzec, 2005 r.)


Pożegnanie Ojca Świętego (04.04. 2005 r.)


Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje "Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można "zdezerterować". Wreszcie - jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba "utrzymać" i "obronić", tak jak na Westerplatte, w sobie i wokół siebie.

Jan Paweł II, Westerplatte, 12 VI 1987 r.


Kochany Ojcze,
Mówiłeś: "Nie lękajcie się"
a my się baliśmy.
Mówiłeś: " Musicie być mocni mocą miłości,
która jest potężniejsza niż śmierć"
A my byliśmy słabi.
Mówiłeś: "Człowiek jest drogą Kościoła"
A my nie rozumieliśmy.
Ty zaś zawsze byłeś odważny,
silny i wytrwały.
Niezłomnie głosiłeś Słowo Boże.
I mimo własnego bólu
zawsze wspomagałeś cierpiących,
dodawałeś im otuchy,
byłeś ich ostoją.
Dzięki swojej dobroci i mądrości
łagodziłeś spory,
łączyłeś ludzi różnych wyznań,
podbiłeś nasze serca.
I wreszcie zmieniłeś oblicze Ziemi.
Tej Ziemi...
Za to wszystko dziękujemy Ci Ojcze
Z całego serca.
Dziś, gdy zabrakło wśród nas Ciebie - Człowieka,
wiedz,
że Twój duch i Twoja nauka pozostaną z nami
na zawsze.
Dziś, gdy umilkłeś,
my nadal chcemy Cię słuchać.
Rozumiemy Cię
I czujemy się twoimi spadkobiercami.
Teraz my będziemy kształtowali oblicze świata.
Mamy nadzieję, że uda nam się godnie wypełnić
Twoje przykazania.
Czuwaj nad nami i wspieraj nas w tej drodze.

Uczniowie XXXVII LO im. Jarosława Dąbrowskiego w Warszawie

Galeria - Pożegnanie Ojca Świętego (04.04. 2005 r.)


Wymiana z Niemcami - Glinde (2004/2005)

W czerwcu 2004 r. przyjechali do nas niemieccy uczniowie z Glinde pod opieką pani Teske i pana Priebe, a jesienią odbyła się druga tura tej wymiany. W dniach 17-24 września 2004 r. polska grupa pod opieką pani prof. Brzozowskiej i pani prof. Ziei wyjechała do Niemiec.

W piątek 17 września o godz. 7.20 pojechaliśmy pociągiem do Berlina, gdzie na dworcu Bahnhof ZOO przesiedliśmy się do pociągu jadącego do Hamburga. W Hamburgu około godziny 17:00 odebrały nas niemieckie rodziny. Następnego dnia od godziny 10.30 do 13.45 pływaliśmy już kajakami i na rowerach wodnych. A wieczorem odbyło się urodzinowe Grillparty zorganizowane przez Martina Koresa. Na przyjęcie urodzinowe zaproszeni zostali nauczyciele, rodzice i uczestnicy wymiany. Zabawa trwała do godz. 22:00.

Niedziela była tzw. dniem w rodzinach. Wtedy to nasi niemieccy koledzy mieli nam zagospodarować wolny czas. Po południu prawie wszyscy Niemcy postanowili nas zabrać do "Hamburg Dungeon", w którym to w oryginalny i w zamierzeniu "straszny" sposób zapoznano nas z historią Hamburga. W poniedziałek 20 września zorganizowana została wycieczka do Lubeki. Zwiedziliśmy miasto i zrobiliśmy zakupy w słynnym sklepie z marcepanowymi słodkościami. Po południu pojechaliśmy na Timmendorfer Strand, gdzie miał odbyć się piknik, który został jednak odwołany z powodu deszczowej pogody. W zamian za to spacerowaliśmy po molo, plaży i zwiedziliśmy akwarium "See Life", gdzie mogliśmy obejrzeć zwierzęta wodne żyjące w Morzu Bałtyckim i Północnym. Do Hamburga wróciliśmy wieczorem.

We wtorek zwiedzaliśmy Hamburg. O godz. 10.30 wybraliśmy się do jedynego na świecie Muzeum Przypraw, w którym znajduje się kilkaset odmian przypraw, a wszystkie można wąchać i wszystkich można próbować. O godz. 12:00 polska grupa została zabrana na wystawę "Dialog w ciemności", gdzie zwiedzający oprowadzani są przez niewidomego przewodnika w zupełnych ciemnościach. Przechodziliśmy przez makietę parku, sklepu i miasta nic nie widząc, mając jedynie do dyspozycji laskę, taką samą, jaką na co dzień posługują się niewidomi. Było to niesamowite i niezapomniane przeżycie.

Środę spędziliśmy w niemieckiej szkole, gdzie cale szczęście nie mieliśmy prawdziwych lekcji. Rano zostaliśmy podzieleni na dwie grupy i robiliśmy zdjęcia stylizowane na reprodukcje obrazów, m.in. "Wolność prowadząca lud na barykady" E. Delacroix. O godz. 12.25 w szkolnej cafeterii zostaliśmy powitani przez Dyrekcję szkoły i zjedliśmy wspólny posiłek - pizze przygotowane przez mamy uczniów, uczęszczających do tej szkoły, które pracują tam bezpłatnie, zmieniając się co jakiś czas. Po południu odbył się rewanżowy mecz polsko-niemiecki. W Polsce zwyciężyła drużyna polska, teraz wygrali Niemcy (7:4). Wieczorem wybraliśmy się na musical ,,Tanz der Vampire" w Theater Neue Flora, który jest adaptacją kultowego filmu Romana Polańskiego. Przedstawienie podobało się wszystkim - bez wyjątku.

Cały następny dzień spędziliśmy w Heideparku - ogromnym parku rozrywki, nazywanym niemieckim Disneylandem. W parku tym znajduje się największa na świecie kolejka górska wykonana z drewna, pędzącą z prędkością 120 km/h. Wieczorem odbyła się impreza pożegnalna zorganizowana w specjalnie wynajętej sali. W piątek 24 września o godz. 13.08 wyjechaliśmy z Hamburga.

Opracowała: Kamila Łazowska, kl. II A

Galeria - Wymiana z Niemcami - Glinde (2004/2005)


Wymiana z Niemcami - Monachium (2004/2005)

17 września grupa naszych uczniów pod opieką p. prof. Agnieszki Grądzkiej przyjęła gości z Niemiec. Pierwsze godziny po przyjeździe gości z Monachium były trudne dla obu stron: nie wiedzieliśmy o czym rozmawiać, jak się zachować. Ale już następnego dnia poznaliśmy się i naprawdę polubiliśmy.

Podczas całego tygodnia odwiedziliśmy miejsca, które pozwoliły naszym niemieckim gościom poznać lepiej Warszawę i Polskę. Byliśmy w Teatrze Roma na musicalu "Koty" oraz w Zamku Królewskim. Pojechaliśmy także do obozu koncentracyjnego w Majdanku. Zwiedzanie obozu było dużym przeżyciem dla gości z Niemiec. Zaplanowaliśmy też dłuższą wycieczkę - dwudniowy wyjazd do Gdańska.

23 września po miłym tygodniu spędzonym w Polsce nasi niemieccy goście pojechali do Monachium. My natomiast ledwie zdążyliśmy zatęsknić, a już 8 października wsiedliśmy do autokaru. Następnego dnia byliśmy w Monachium. Mieliśmy okazję zobaczyć piękne miasto, a także poznać niemieckie obyczaje. Odwiedziliśmy największe w Europie muzeum (Deutsche Museum) oraz baśniowy zamek Ludwika II - Neueschwanstein. Wyjazd do Regensburga zajął nam cały dzień, zwiedziliśmy tam m.in. komnatę tortur. Poza zorganizowanym czasem spędzaliśmy mile wieczory w naszym mieszanym, polsko-niemieckim towarzystwie. 15 października wyruszyliśmy w drogę do domu.

Galeria - Wymiana z Niemcami - Monachium (2004/2005)


Wymiana z Niemcami - uczniowie z Neu-Ulm w Polsce(2004/2005)

W październiku 2004 r. odbyła się wymiana z gimnazjum w Neu-Ulm. Opiekunkami wymiany były panie proof. R. Tula i E. Kniaziołucka.

Program wymiany z Neu-Ulm:


Po kliknięciu w miniaturkę obrazka otwieraja się on w nowym
oknie, które zamyka się po kliknięciu w otwarty program

Galeria - Wymiana z Niemcami - uczniowie z Neu-Ulm w Polsce (2004/2005)


Wymiana z Włochami - uczniowie z Pistoia w Polsce (2004/2005)

W sobotę 11 września w ramach wymiany językowej klasy III E z Włochami przyjechała do nas grupa młodzieży z Pistoi. Chociaż byli w Polsce niespełna tydzień, zdążyli dużo zwiedzić i pozostawili po sobie wiele niezapomnianych wrażeń. Już następnego dnia po przyjeździe odbyła się pierwsza wycieczka. Zobaczyliśmy dom Chopina i dworek w Nieborowie, mogliśmy tez posłuchać koncertu fortepianowego. W poniedziałek oprowadziliśmy gości po liceum. Przygotowaliśmy oficjalny poczęstunek w barze, a niektórzy Włosi zostawili na ścianach pamiątkowe podpisy. Później postanowiliśmy pójść do Pałacu Kultury i Nauki, żeby obejrzeć panoramę miasta. Co prawda windy wszystkim niemiłosiernie pozatykały uszy, ale widok stolicy z wysokości 32. piętra z nawiązką wynagrodził tę niedogodność. Wtorkowy ranek zaczął się zbyt wcześnie. Zbiórka o 5.30 okazała się nie lada wyzwaniem dla śpiochów. Całe szczęście, że mogliśmy pospać w drodze na zamek krzyżacki w Malborku. Na miejscu powitały nas grube, ceglane mury, średniowieczni grajkowie oraz pani przewodnik znająca przeróżne ciekawe historie i anegdoty związane z przeszłością. twierdzy. Zobaczyliśmy również wystawę bursztynowych przedmiotów. Kolejnym punktem wycieczki był Gdańsk. Nie zabawiliśmy tam długo, bo późna pora zmuszała nas do powrotu. Godzina czasu wolnego i znów byliśmy w autokarze. Wtedy właśnie nastąpił chyba jedyny "zgrzyt" w przeciągu całej wymiany. Włosi poprosili o makaron na kolacje. Jak to możliwe, że nie smakowała im tradycyjna polska kuchnia??? Oj, wzburzyła się w nas na moment słowiańska krew. Na szczęście nie trwało to długo. Wszyscy byliśmy zmęczeni długą podróżą. Czwartkowe przedpołudnie spędziliśmy w Muzeum Historycznym na Starym Mieście, oglądając film o losach Warszawy podczas II wojny światowej. Następnie udaliśmy się zobaczyć popisy naszego kolegi, którego hobby jest jazda na rolkach - i na zakupy. Wieczorem zebraliśmy się na kolacji w "Gościńcu". Główną atrakcję stanowiły występy zespołów śpiewu i tańca ludowego. Kilku szczęściarzy miało okazję włączyć się do pląsów, co sprawiło im niemałą przyjemność. Kolejnego dnia Włosi, niestety już bez nas, odbyli ostatnią wycieczkę, tym razem do Krakowa, a w piątek nastał dzień rozstania. Pożegnanie było wyjątkowo serdeczne i rozczulające. Buziaki i objęcia zdawały się nie mieć końca. Wszystkim klasom życzymy, by ich wymiany okazały się równie udane, jak nasza.


Wymiana z Włochami - Sycylia (2004/2005)

7 listopada 2004 roku ... Wreszcie nadszedł upragniony dzień naszego wyjazdu na wymianę językową na Sycylię. Czekaliśmy na nią już od dawna. Część z nas była trochę zdenerwowana, niektórych przerażała perspektywa podróży samolotem, inni bali się problemów z dogadaniem się z Włochami. Wreszcie dolecieliśmy do Katanii i rozwiały się wszystkie nasze wątpliwości. Włosi przyjęli nas bardzo ciepło i już pierwszego wieczoru lody zostały przełamane. Weekend spędziliśmy z naszymi włoskimi rodzinami. W poniedziałek spotkaliśmy się w szkole - Liceo Scientifico "Galileo Galilei". Wreszcie mogliśmy podzielić się wrażeniami, a było ich mnóstwo. Sama szkoła nie różni się zbytnio od naszego liceum, z jednym może wyjątkiem - Włosi mają zdecydowanie więcej luzu, mniej lekcji, nauki i obowiązków. Szczęściarze... W następnych dniach zorganizowano nam wycieczki, m.in. do Palermo, Taorminy i na Etnę. Niestety, nie udało nam się zobaczyć krateru, bo pogoda zupełnie nie dopisała i cały czas padało 9. To, co chyba nam wszystkim najbardziej zapadło w pamięć, to wieczne czekanie. Cóż, punktualność nie jest najmocniejszą stroną Włochów. Poza tym wyśmienite jedzenie (jedzą dobrze, dużo i prawie non stop) i wspólne wieczory na niezliczonych placach Katanii... Sami nie wiedzieliśmy, kiedy minął cały tydzień i nadszedł dzień wyjazdu. Na lotnisku nie mogliśmy się rozstać, ale pocieszaliśmy się, że spotkamy się już w lutym w Warszawie.

Nawet się nie zorientowaliśmy, jak szybko upłynęły te 3 miesiące i nadszedł dzień przyjazdu naszych Włochów. 4 lutego 2005r. z niecierpliwością oczekiwaliśmy ich na lotnisku. O dziwo, nie przeraziła ich nasza ostra zima, śnieg i mróz. Prawie wszyscy byli zachwyceni Warszawą, najbardziej podobało im się metro i oczywiście Pałac Kultury i Nauki. Zorganizowaliśmy im również wycieczkę do Krakowa i Oświęcimia. Chyba wszyscy byli zadowoleni z pobytu w Polsce, a część z nich stwierdziła, ze na pewno jeszcze tu wróci. My równie chętnie pojechalibyśmy znów na Sycylię. Mimo różnicy wiekowej (większość z naszych gości była od nas młodsza) i bariery językowej ( w końcu uczymy się włoskiego dopiero drugi rok) porozumiewaliśmy się bez kłopotu i naprawdę zżyliśmy ze sobą. Mamy nadzieję, że jeszcze się spotkamy...

Galeria - Wymiana z Włochami - Sycylia (2004/2005)


Wymiana z Włochami - Rieti (2004/2005)

W walentynki, czyli 14 lutego 2005 r. z warszawskiego lotniska odleciał samolot z grupą uczniów, w większości z kl. II H, oraz z naszymi nauczycielami języka włoskiego - panią prof. Anną Adamczewską, panią prof. M. Wicherkiewicz i panem prof. L. Galvanim. Kiedy dotarliśmy już na miejsce, powitały nas "nasze" rodziny i udaliśmy się razem do ich domów, żeby trochę odpocząć po podróży. Ale już następnego dnia musieliśmy wstać wcześnie, aby towarzyszyć naszym włoskim kolegom w szkole. Następnego dnia zaplanowano wycieczkę do Asyżu. Miejscowy przewodnik oprowadził nas po mieście i zapoznał dokładnie z historią świętego Franciszka. Po kilku godzinach zwiedzania udaliśmy się do kawiarni, aby rozgrzać się gorącą czekoladą, ponieważ, ku naszemu zaskoczeniu, Asyż przywitał nas śniegiem i bardzo niską temperaturą.

Kolejny dzień był także pełen wrażeń. Poszliśmy na spacer, żeby lepiej poznać Rieti. Widzieliśmy wiele ciekawych miejsc, ale największym zaskoczeniem było dla nas to, że właśnie w tym miasteczku znajduje się środek całej Italii! W piątek udaliśmy się do Wiecznego Miasta. Bardzo chcieliśmy zwiedzić wszystkie znane nam ze zdjęć miejsca w Rzymie, dlatego prawie biegaliśmy za panią prof. Wicherkiewicz, która świetnie czuła się w roli przewodnika. W wolnym czasie mogliśmy zrobić zakupy lub zjeść pyszne włoskie lody. Niestety, trzeba się było z Rzymem pożegnać, ale mamy nadzieję, że monety wrzucone do Fontanny di Trevi sprawią, że jeszcze tam kiedyś wrócimy.

Opracowała: Katarzyna Gołąb, kl. II H


Biblioteka (2004/2005)

Rok szkolny w naszej bibliotece rozpoczął się od uczczenia 60. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. 27 września 2004 r. o tych wydarzeniach opowiedział zaproszony na spotkanie z młodzieżą naszej szkoły historyk dr Andrzej Kunert. Wcześniej w tym samym miejscu o powstańczej poezji K.K. Baczyńskiego, T. Gajcego, A. Trzebińskiego i Z. Stroińskiego mówił historyk literatury Bohdan Urbankowski.

Z okazji 37. Warszawskiej Jesieni Poezji gościliśmy poetów z Wietnamu i Serbii. Lam Quang My i Vladan Stamenković czytali swoje wiersze w oryginale i po polsku.

W marcu br. odwiedziła nas Jennifer Langer, założycielka Fundacji "Exiled Writers Ink" skupiającej pisarzy - emigrantów z Chile, Afganistanu, Konga, Zimbabwe, Algierii, Kamerunu i innych państw. Jennifer Langer przyjechała do kraju swojego ojca, by zaprezentować eksperymentalną sztukę "I miasto przemówiło".

W kwietniu obchodzone były Międzynarodowe Dni Poezji. Tym razem naszą szkołę odwiedzili Michał Bukowski z Wiednia oraz Aleksander Petrow ze Stanów Zjednoczonych.

W bibliotece odbywają się też coroczne "Spotkania z poezją", w trakcie których czytają swoje wiersze uczniowie - Magda Pawelska, laureatka "Turnieju Jednego Wiersza", zdobywczyni "Złotego Ikara" w 2004 r., Adrian Wiśniewski, laureat "Turnieju Jednego Wiersza" w 2003 r., Monika Pawelska (I wyróżnienie w 2004 r.) oraz Aleksandra Popiołek.

Przy szkolnej bibliotece działa również koło dziennikarskie. Redaktorzy gazetki szkolnej "Propozycje" razem z opiekunką panią Jadwigą Gaudasińską zostali zaproszeni do redakcji "Życia Warszawy". Przyjęto nas bardzo życzliwie i przydzielono fotoreportera, który wykonał kilkanaście fotografii. Część została zamieszczona 31 stycznia 2005 r. w bieżącym numerze "Życia Warszawy". Redaktor Aleksandra Fedyna pokazała nam pracę w swojej gazecie od podszewki. Najpierw obejrzeliśmy pierwsze strony "Życia Warszawy" sprzed wielu lat. Szczególnie niezwykłe wydały nam się te z czasów PRL-u. Zaskakiwały nas relacje między ważnością poszczególnych wydarzeń opisanych na pierwszych stronach (np. informacja o polskiej produkcji kolorowych telewizorów wyraźnie zdominowała informację o wyborze Karola Wojtyły na papieża). Przyglądając się pracy całego zespołu dowiedzieliśmy się również o stosowanych programach komputerowych. Najlepszą wiadomość red. Fedyna zostawiła na koniec - zaproponowała nam kolejną wizytę w maju lub czerwcu.

Galeria - Biblioteka (2004/2005)


Samorząd szkolny (2004/2005)

Samorząd szkolny rozpoczął swoją działalność po wakacjach, we wrześniu 2004 r. Trzecioklasiści wraz z samorządem zorganizowali otrzęsiny uczniów klas pierwszych, które przebiegały pod hasłem "Bezludna wyspa".

W październiku 2004 r. odbyły się powszechne ogólnoszkolne wybory przewodniczącego samorządu szkolnego, którym został Mateusz Chomicki z klasy II E. W listopadzie została zorganizowana dyskoteka andrzejkowa z wróżbami i loterią fantową, z której dochód przekazany został Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Uczniowie przekazali 200 zł na potrzeby fundacji.

W marcu 2005 r. członkowie samorządu będą reprezentowali szkołę na "Konferencji Młodzieży z Warszawy, Małych Miast i Wsi".

Działalność samorządu szkolnego wspiera grupa wolontariatu, która organizuje m.in. zbiórki pieniędzy i żywności dla zwierząt ze schroniska w Milanówku.


Szkolne koło PCK (2004/2005)

Szkolne koło PCK realizuje swój program przy ścisłej współpracy z Zarządem Rejonowym Polskiego Czerwonego Krzyża Warszawa-Centrum oraz dzięki pomocy Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy. Naszym celem jest niesienie pomocy potrzebującym. Młodsi uczniowie biorą udział w szkoleniu udzielania pierwszej pomocy sanitarnej, w organizacji pokazów udzielania pomocy w nagłych wypadkach, w jesiennych i wiosennych akcjach zbiorki funduszy na rzecz dożywiania dzieci oraz w akcjach pomocy w razie klęsk żywiołowych. Pełnoletni uczniowie naszej szkoły uczestniczą w wykładzie na temat możliwości ratowania innym życia, oddają honorowo krew w ramach Szkolnego Klubu Krwiodawstwa "Sanguis" w Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa na Saskiej Kępie.

Opiekunką Koła jest prof. R. Tula, opiekunem wspomagającym - prof. A. Chwała.


Wolontariat (2004/2005)

Szkolna Kampania na Rzecz Dobra ma trzy główne założenia:
  • Przekazuj dalej dobro, które otrzymałeś od innych.
  • Podziel się z innymi dobrymi wiadomościami.
  • Powiększaj obszar dobra wokół siebie.
Realizacja Programu przebiega we współpracy z Fundacją "Świat na TAK". Wolontariusze pracują w siedmiu grupach roboczych:
  • Współpraca z Przedszkolem Specjalnym nr 208.
  • Współpraca z Państwowym Domem Małego Dziecka nr 16.
  • Realizacja ogólnopolskich zadań Fundacji "Świat na TAK".
  • Współpraca z Zespołem Szkół Specjalnych nr 13.
  • Współpraca z Warszawskim Szpitalem dla Dzieci im. M. Kopernika.
  • Współpraca z Domem Opieki "Caritas" przy ul. Bednarskiej.
  • Współpraca ze świetlicą dla dzieci zaniedbanych, prowadzoną przez siostry zakonne na Powiślu.
Poza pracą w zespołach roboczych udaje nam się przeprowadzić wiele ciekawych akcji, także we współpracy z Samorządem Szkolnym. Na uwagę zasługuje:
- udział w ogólnopolskich konferencjach Fundacji w Warszawie i Poznaniu,
- udział w comiesięcznych szkoleniach wolontariackich,
- organizacja pomocy na rzecz dzieci Bieszczad - Akcja "Bieszczady",
- akcja "Podaruj gwiazdkę" oraz oólnopolska akcja "Wigilia Polska na Placu Zamkowym",
- współorganizowanie noworocznego balu dla dzieci chorych na padaczkę,
- współorganizowanie Balu Integracyjnego w Pałacu Kultury i Nauki.

Opiekunką Klubu jest prof. R. Tula, opiekunem wspomagającym - ks. J. Śmigiera.



W karnawale wolontariusze z naszej szkoły uczestniczyli w dwóch imprezach zorganizowanych głównie dla osób niepełnosprawnych.

Pierwszą imprezą uczniów "Dąbrowskiego" był bal zorganizowany 29.01.2005 r. w budynku szkoły wspólnie ze Stowarzyszeniem Dzieci Chorych na Padaczkę. Nasi wolontariusze dbali o dobrą zabawę - szaleli w tańcu i miksowali muzykę przy konsolecie. Zabawa odbywa się co roku, ale nie jest to jedyny efekt współpracy ze Stowarzyszeniem, z którym kontakt utrzymujemy już 3 lata. Każdego roku na święta spotykamy się, aby złożyć sobie życzenia, a w Dniu Dziecka organizujemy gry i zabawy sportowe dla naszych przyjaciół. W tym roku planujemy również zaprosić lekarzy specjalistów, którzy przybliżą uczniom i Gronu Pedagogicznemu naszej szkoły istotę choroby i problemy związane z padaczką.

Drugim wydarzeniem, w którym uczestniczyli uczniowie naszej szkoły, był VII Integracyjny Bal Karnawałowy, organizowany przez Fundację "Świat na TAK", który w tym roku przebiegał pod hasłem "Podwodny świat". Zabawa odbyła się w Pałacu Kultury i Nauki, a liczebność uczestników przekroczyła najśmielsze oczekiwania organizatorów. Z ramienia naszego klubu do Pałacu wyruszyła kilkunastoosobowa grupa wolontariuszy wspierana przez naszą opiekunkę prof. R. Tulę. Zabawę urozmaicały występy wokalne niepełnosprawnych oraz zaproszeni goście: zespoły taneczne, zespół muzyczny. Dużym zainteresowaniem cieszyły się również wybory na najlepszy strój wieczoru. W tym roku karnawał był krótki, ale my wycisnęliśmy z niego, co się dało.

Opracował: Franek Gołębiowski, kl. II F

Galeria - Wolontariat (2004/2005)


Teatr szkolny - "Miłość i gniew" (2004/2005)

W 2004/2005 roku szkolnym na deskach Teatru Staromiejskiego w dn. 6. 12. 2004 r. odbyła się premiera pierwszego wspólnie przygotowanego spektaklu. Sztuka napisana przez Johna Osborne'a pt. "Miłość i gniew" to historia młodych ludzi, którzy wkraczają w dorosłość i trudno jest im się odnaleźć w świecie pełnym niejasnych kryteriów postępowania. Problemy z dzieciństwa, niezgodność charakterów, nieumiejętność przebaczania i zrozumienia drugiego człowieka przyczyniają się do poważnego kryzysu rodzinnego. W rolach głównych występują uczniowie naszej szkoły:
  • Jimmy - Mikołaj Drabik 1 H,
  • Alison - Magda Pawelska II H,
  • Cliff - Michał Zaperty I D,
  • Helen - Monika Pawelska II H,
  • Pułkownik - Błażej Sołyga II H.

Przedstawienie można było zobaczyć:
  • 06.12.2004 r. w Teatrze Staromiejskim,
  • 27.01.2005 r. w gimnazjum im. Jana Pawła II (występ na cele charytatywne),
  • 05.03.2005 r. na festiwalu P.T.A.K. (Przegląd Teatrów Amatorskich Kamyka),
  • 14.03.2005 r. na festiwalu P.U.P.A. (Uniwersalny Przegląd Artystyczny),
  • 31.03.2005 r. w Centrum Promocji Kultury (informacja o spektaklu w Małym Informatorze Kulturalnym),
  • 11.04.2005 r. na festiwalu Melpomena w Szkolnej Ławce,
  • 07.04.2005 r. w naszej szkole,
  • w kwietniu w Zespole Szkół Integracyjnych (występ na cele charytatywne).
W najbliższym czasie szkolny teatr rozpocznie próby do spektaklu "Tango" Sławomira Mrożka oraz "Kotka na rozgrzanym blaszanym dachu" Tennesy Williams'a.

Galeria - Teatr szkolny (2004/2005)