Zdjęcia z wydarzeń i uroczystości znajdują się na stronie Galeria.
Uwaga - po kliknięciu w miniaturki zdjęcia otwierają się w nowych oknach,
które zamykają się po kliknięciu w otwarte zdjęcie. Biblioteka (2012/2013) Teatr szkolny (2012/2013) Czasopismo „Propozycje” (kwiecień 2013 r.) Wolontariat - Pierwszy Integracyjny Bieg na Tak (24. marca 2013 r.) Wolontariat - Dzień na Tak (21. marca 2013 r.) Wolontariat - Honorowi Dawcy Krwi (6. marca 2013 r.) Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych (5. marca 2013 r.) Wycieczki i wymiany językowe - Wymiana kulturowa z Sycylią klasy IIc (marzec 2013 r.) Wycieczki i wymiany językowe - Wymiana polsko-włoska w Polsce (marzec 2013 r.) Wycieczki i wymiany językowe - Wymiana polsko-włoska na Sycylii (luty 2013 r.) Wolontariat - Bal karnawałowy dla dzieci (styczeń 2013 r.) Projekt Comenius 2012, czyli Londyn zimą (grudzień 2012 r.) Dzień Patrona (listopad 2012 r.) Klasy pierwsze na Powązkach (październik 2012 r.) Wycieczki i wymiany językowe - Projekt Niemcy – Szwajcaria (październik 2012 r.) Wyjazd integracyjny - klasy pierwsze w Murzasichlu (wrzesień 2012 r.) Wolontariat - „Wielcy i mali twórcy dla małych i wielkich serc” (30. września 2012 r.) Biblioteka (2012/2013)
W roku szkolnym 2012/2013 biblioteka szkolna zorganizowała następujące zajęcia dla uczniów:
Czasopismem „Propozycje” opiekuje się pani prof. Jadwiga Gaudasińska Biblioteką opiekują się: pani prof. Jadwiga Gaudasińska i pani prof. Ewa Jasiczek Teatr szkolny (2012/2013)
„Wizyta starszej pani”, czyli o spektaklu szkolnego teatru Nasz licealny Teatr Nie-Na-Żarty kontynuował w tym roku szkolnym pracę nad spektaklem „Wizyta starszej pani” według Agnieszki Skotnickiej. Rozpoczęliśmy też przygotowania do wystawienia w szkole i na cele charytatywne „Tanga” na podstawie sztuki Sławomira Mrożka.
Sztuka Agnieszki Skotnickiej opowiada o epizodzie z życia pewnej rodziny, złożonej z Mamy, Taty i dwójki dzieci, z którą nagle postanawia zamieszkać Babcia. Fakt ten przyczynia się do ukazania problemów, które ich dotykają – braku porozumienia między rodzicami a dziećmi, kryzysu w małżeństwie rodziców i samotności odczuwanej przez wszystkich bohaterów sztuki, stanowiących przecież rodzinę. 6 marca 2013 roku szkolny Teatr Nie-Na-Żarty uczestniczył w Warszawskim Festiwalu Twórczości Artystycznej Dzieci i Młodzieży – ASTERIADA. Prezentowaliśmy tam wspomniany spektakl. W przedstawieniu wystąpili:
Na ASTERIADZIE zaprezentowało się 18 szkolnych zespołów teatralnych, jury przyznało miejsce 1, 2 oraz wyróżnienie za najlepszy spektakl poruszający problemy relacji międzyludzkich. Nam właśnie przypadło to wyróżnienie. To już kolejna nagroda naszego teatru w ciągu ostatnich lat. 3 czerwca 2013 roku zaprezentujemy w szkole, dla naszych uczniów, „Tango” według sztuki Sławomira Mrożka, a potem pojedziemy z tym spektaklem do Ośrodków SOS dla Młodzieży. Czasopismo „Propozycje” (kwiecień 2013 r.)
Szkolna gazetka „Propozycje” została laureatem najstarszego ogólnopolskiego konkursu MAM Forum Pismaków. W kwietniu zaproszono nas do Gdyni na galę finałową połączoną z dwudniowymi warsztatami. W tym samym czasie odbywała się wymiana z Włochami, dlatego też do Gdyni pojechały Magdalena Lebiedziewicz, zastępca naczelnego, wraz z Tatianą Zalewską.
Spotkanie odbyło się pod czujnym okiem pani Aleksandry Zieleniewskiej (założycielki radia RMF oraz Fundacji Nowe Media) i pana Roberta Bogdańskiego (Fundacja Nowe Media). Od razu po przyjeździe miałyśmy okazję uczestniczyć w warsztatach poświęconych komunikacji z sensem. Poruszyliśmy na nich takie tematy jak zanikająca umiejętność wyrażania emocji w mowie pisanej bez używania emotikonów, wpływ portali społecznościowych na przekazywanie informacji, a także wiele innych równie interesujących spraw. Następnie wzięłyśmy udział w wideokonferencji z panem Dariuszem Rosiakiem (dziennikarz radiowy i prasowy, w Trójce prowadzi program „Raport o stanie świata”, współpracuje z redakcją publicystyki międzynarodowej Polskiego Radia. Przez wiele lat był związany z „Rzeczpospolitą”, dziś prasowy „wolny strzelec”). Celem konferencji było przede wszystkim przekazanie nam cennych wskazówek dotyczących pisania reportaży. Po krótkiej przerwie rozpoczęły się zajęcia dotyczące Wolnych i Otwartych Implementacji, na których nie tylko stworzyłyśmy grę komputerową, ale także sterowałyśmy jasnością i kolorami diody (wszystko za pomocą płyty mikrokontrolera „Arduino” oraz programu schratch.) Drugi dzień rozpoczęłyśmy od wideokonferencji z panią Ewą Drzyzgą. Rozmowa dotyczyła przede wszystkim prowadzenia wywiadów. Pani Ewa Drzyzga udzieliła nam wielu cennych rad: jak należy się do takiej rozmowy przygotować oraz jak sprawić, alby rozmówca czuł się dobrze w naszym towarzystwie i chętnie udzielał szczerych odpowiedzi. Tego samego dnia odbyły się także warsztaty z Zuzą Piechowicz (sekretarz redakcji Radia TOK FM, wydawca „Poranka” i „Wywiadu Pogłębionego”, a także studentka Uniwersytetu Warszawskiego, członkini zarządu Stowarzyszenia Młodych Dziennikarzy Polis, animatorka warsztatów dziennikarskich) oraz Maćkiem Sopyło, prezesem Fundacji Polis. Dotyczyły takich form jak: reportaż, migawka czy audycja radiowa. Miałyśmy także okazję dowiedzieć się więcej na temat projektu promującego WiOO (wolne i otwarte oprogramowanie), czyli m.in. oprogramowanie Linux, internetową encyklopedię Wikipedia czy portal z lekturami szkolnymi wolnelektury.pl. Po tym spotkaniu – prowadzonym przez Prezesa Zarządu Fundacji WiOO pana Michała Woźniaka – nie mogłyśmy doczekać się już rozdania nagród. Gala finałowa trwała blisko dwie godziny. Nie tylko z powodu wielu kategorii, takich jak: wiersz, wywiad, reportaż, fotografia, gazetka szkolna, ale także z powodu licznych wystąpień osób wręczających nagrody. To już 18. edycja konkursu. Mam zaszczyt poinformować, że „Propozycje” debiutowały na MAM Forum Pismaków, i to debiutowały w pięknym stylu, zajmując II miejsce. Wolontariat - Pierwszy Integracyjny Bieg na Tak (24. marca 2013 r.)
W dniu 24 marca 2013 roku Fundacja Świat na Tak we współpracy z Polskim Komitetem Paraolimpijskim, Fundacją Maraton Warszawski oraz m.st. Warszawa zorganizowała Pierwszy Integracyjny Bieg na Tak dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnej oraz towarzyszących im wolontariuszy szkolnych Klubów Ośmiu młodzieżowego wolontariatu. W biegu uczestniczyli także wolontariusze z Dąbrowskiego.
Dzień na Tak (21. marca 2013 r.)
21 marca 2013 r. już po raz dziesiąty obchodziliśmy Dzień na Tak. Tym razem naszym celem było zebranie pieniędzy dla dwójki ciężko chorych dzieci: 2-letniej Uli oraz 6-letniego Tymka.
Członkowie Klubu Ośmiu od dłuższego już czasu zapewniali uczniów naszego liceum, że warto tego dnia przyjść do szkoły. O godz. 9.05, gdy już wszyscy zebrali się w sali gimnastycznej, rozpoczęła się uroczystość. Prowadzący – Sara Ławrów i Piotr Skolimowski – przywitali zebranych i poinformowali o celu Dnia na Tak. Gościliśmy między innymi przedstawicielkę Warszawskiego Szpitala dla Dzieci przy ul. M. Kopernika, z którym nasz wolontariat współpracuje od wielu lat. Następnie odbyły się występy młodych artystów. Mogliśmy podziwiać Magdę Cichocką z kl. IId wraz z partnerem, którzy wykonali dla nas układ taneczny, raperów z zespołu Konexia, Pawła Roratowskiego, który zaśpiewał utwór zespołu Wilki pt. „Nie stało się nic”, a także Nicolasa van deer Verra z zespołem i chór dziewczyn z klasy 1b. W przerwach pomiędzy występami była prowadzona licytacja. W nasze ręce dostały się różnorodne przedmioty, m.in. ciasta, rysunki i obrazy, wykonane przez uczniów i nauczycieli z naszej szkoły, a także dzieci ze świetlicy. Na koniec niespodzianka. Wystąpił dla nas gościnnie zespół Tatarak. Uczniom tak się spodobał, że specjalnie dla nich członkowie zespołu wykonali dodatkową piosenkę. Po podliczeniu zebranych pieniędzy okazało się, że zebraliśmy w tym roku aż 4068 złotych. X Edycję Dnia na Tak możemy uznać za niezwykle udaną. Wszyscy doskonale się bawili i nikt nie żałował, że tego dnia przyszedł do szkoły. Opracowała: Iwona Elińska, kl. Ib Wolontariat - Honorowi Dawcy Krwi (6. marca 2013 r.)
6 marca 2013 roku wybraliśmy się pod opieką pani profesor Renaty Tuli – opiekunki szkolnego wolontariatu, do Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa na Saskiej Kępie. Wcześniej mieliśmy okazję wysłuchać wykładu wieloletniego dawcy krwi - pana Jana Faberskiego, który zaznajomił nas z ideą krwiodawstwa.
Opracowali: Honorowi Dawcy Krwi XXXVII LO w Warszawie Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych (5. marca 2013 r.)
5 marca 2013 roku w naszej szkole odbyły się obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Uczniowie czterech klas spotkali się z członkami Stowarzyszenia Grupa Historyczna „Zgrupowanie Radosław”, ubranymi w polskie mundury wojskowe z czasów II Rzeczpospolitej. Nasi goście przeprowadzili żywą lekcję historii o Żołnierzach Niezłomnych. Mimo licznych początkowo problemów (źle sformatowana prezentacja, brak laptopa), które udało się rozwiązać z pomocą niezastąpionego pana profesora Grzegorza Trochima, lekcja się udała. Duże zaciekawienie wzbudził wykład Zbigniewa Rowińskiego z SGH „Zgrupowanie Radosław”.
Druga część rozpoczęła się prezentacją multimedialną na temat najważniejszych postaci antykomunistycznego podziemia po II wojnie światowej. Wymieniono postacie Łupaszki, Inki, Orlika oraz rotmistrza Witolda Pileckiego. Zainteresowaniem cieszyły się też historyczne mundury oraz broń (repliki stanowiące majątek Stowarzyszenia) używane przez Niezłomnych. Opracował: Sebastian Król, kl. Ia Wycieczki i wymiany językowe
Wymiana kulturowa z Sycylią klasy IIc (marzec 2013 r.) Jak było? – Ciepło! Relację należy rozpocząć od tego, że wszyscy uczniowie z klasy IIc biorący udział w wymianie dotarli na lotnisko właściwego dnia i o właściwej porze, tj. 1 marca o godz. 10:40. Z tego powodu pani prof. Beata Kucharska, pani prof. Alessandra Tomasello i pani prof. Anna Adamczewska były bardzo zadowolone – od tego właśnie należało zacząć wymianę kulturową z Sycylią.
Dzień pierwszy Lot oczywiście odbył się liniami „Allitalia” - mogliśmy wypróbować język włoski już w Polsce, w rozmowie ze stewardami i stewardesami. Naszym celem była sycylijska Katania, lecz bezpośrednio celu tego nie mogliśmy osiągnąć - w Rzymie mieliśmy międzylądowanie. Nie lot jest jednak najważniejszy (a nawet nie turbulencje, o których mimo wszystko wspominam), ale moment, gdy przez szparkę w ścianie na lotnisku w Katanii włoskie rodziny podglądały nas przy odbieraniu bagaży. Za chwilę wpadliśmy im w objęcia, a potem, zostawiając kolegów i koleżanki z klasy, pojechaliśmy do naszych nowych sycylijskich domów. Po zakwaterowaniu i obfitej kolacji część osób jeszcze o 22:00 pojechała na Piazza Teatro w centrum Katanii, żeby się lepiej zintegrować. Dzień drugi Następnego dnia była sobota. We Włoszech dzień ten jest normalnym dniem zajęć lekcyjnych. Ale to nie wszystko – panuje też zwyczaj, że zajęcia są odwoływane, gdy pogoda nie pozwala na ich przeprowadzenie. Prognoza na ten dzień zapowiadała ulewę, ale w praktyce było inaczej: deszcz padał w nocy, a sobota była jednym z najcieplejszych i najsłoneczniejszych dni podczas wymiany. Ale mimo to nie poszliśmy wszyscy razem na spotkanie w szkole. Zostało przełożone na późniejszy termin. Po śniadaniu niektórzy obejrzeli ruiny zamku w Aci Castello. Po południu zwiedziliśmy Katanię, Stare Miasto, prywatny pałac książęcy i muzeum marionetek zwanych „Pupi”. Oczywiście nie zabrakło wieczornego wyjścia. Dzień trzeci Znów kolejny dzień relaksu – niedziela była dniem z rodzinami. Żadnych wczesnych pobudek, żadnych wycieczek grupowych. Po południu w domu jednej z rodzin został zorganizowany plenerowy obiad. Wtedy spotkaliśmy się dużą grupą i spędziliśmy ze sobą całe popołudnie. Już tego dnia Włosi potrafili powiedzieć kilka słów, a nawet całe zwroty po polsku, z nieuniknionym dziecięcym trochę akcentem. Wieczorem pojechaliśmy do centrum handlowego. Włochom z trudem przychodzą rozstania – każdy z nas po wielu wrażeniach chciał już wracać do domu, podczas gdy Włosi już drugą godzinę świetnie bawili się w … McDonald’s. Dzień czwarty Dnia czwartego było wiele wrażeń (nie licząc pobudki wcześnie rano). To wtedy mogliśmy doświadczyć „integracji autokarowej”, czyli usłyszeć głośne rozmowy, krzyki i włoskie piosenki, które byłyby niczym nadzwyczajnym, gdyby nie to, że Polacy potrzebowali chwili snu. Na miejscu czekała na nas Etna, na której miało być strasznie zimno. Włosi dziwili się, że nie zakładamy narciarskich butów, jednak intuicja nas nie zawiodła. Nawet nie było potrzeby zakładania kurtek – nie pozwalało na to słońce. Jedynym potrzebnym rekwizytem okazały się okulary przeciwsłoneczne. Po śnieżnej Etnie pojechaliśmy do cenionego kurortu w Taorminie – nad morzem. Tam spędziliśmy chwilę na plaży, a potem zwiedziliśmy miasteczko, które uważamy za najładniejsze miejsce obejrzane podczas pobytu. Wieczorem odbyła się wspólna kolacja w restauracji. Wszyscy wraz z nauczycielami skosztowaliśmy różnego rodzaju pizz. Dzień piąty Wyjechaliśmy w daleka podróż do Palermo. Duże miasto na Sycylii, które nie wzbudziło naszej sympatii. Śmierdzące i hałaśliwe. Dużo samochodów, typowy miejski zapach. Zwiedziliśmy teren parlamentu, piękne kaplice. W tamtejszej architekturze widać wiele arabskich wpływów. Potem zwiedziliśmy jeszcze architekturę Monreale. Gdy już wróciliśmy i trochę odpoczęliśmy, dużą grupa poszliśmy na kręgle. Atrakcja była tym większa, że równocześnie mogliśmy oglądać mecz Real Madryt vs. Manchester United (2:1). Dzień szósty Środa była dniem, na który przełożone zostały odwiedziny w Liceo Scientifico Galileo Galilei. I dobrze, bo pogoda nie była dobra na wycieczki zaplanowane na ten dzień, ale z drugiej strony – z powodu deszczu tym razem zajęć nie odwołano. Pierwszym punktem było spotkanie z panią dyrektor, jednakże mniej zorientowani poszli najpierw np. na lekcję łaciny, czego im zazdroszczę. Pani dyrektor w dużej sali od fizyki (notabene liceum naukowe) miło nas przyjęła, skierowała do nas kilka słów, otrzymaliśmy koszulki z logo i nazwą szkoły, a na sam koniec obejrzeliśmy włoski film „La ricerca della felicita”. Potem mogliśmy uczestniczyć w trzech godzinach lekcyjnych. O ile lekcje wf zrozumieliśmy, o tyle z fizyką było gorzej, ale nie zostaliśmy zmuszeni do odpowiedzi – czuliśmy się, jak byśmy mieli szczęśliwy numerek. Dalsza część zwiedzania Katanii nie powiodła się ze względu na kiepską pogodę. Za to popołudnie spędziliśmy w supermarkecie, by zawieźć do Warszawy trochę więcej niż przywieźliśmy tutaj. Większość osób spotkała się przy pizzy i muzyce w mieszkaniu jednego z Włochów w centrum Katanii. Dzień siódmy To już przedostatni dzień wymiany, a tak naprawdę ostatni. Ostatnie miasta do zwiedzania, ostatnie wspólne zdjęcia, ostatnie włoskie posiłki. Ragusa, Ibla, Noto - te miasta zwiedziliśmy w czwartek. Można było podziwiać w nich piękny barok sycylijski. Kościoły, kamienice i uliczki były bardzo urokliwe. Po całym dniu nie zabrakło wspólnego wyjścia do centrum. Dzień ósmy Jakże krótki, a jak wiele się działo. Mam na myśli pobudkę o 4:30! Lecz choć z pozoru wygląda strasznie, już zdążyliśmy się przyzwyczaić, że kładziemy się późno, a wstajemy wcześnie. O 5:00 spotkaliśmy się na lotnisku w Katanii. Na tym zakończę relację z wymiany językowej w Sycylii. Wymianę uznajemy za udaną. Językowo bardzo poprawiliśmy swoje możliwości. Dogadywaliśmy się z rodzinami. A nawet nauczyliśmy się wielu słów w dialekcie sycylijskim. Jeśli ktoś jeszcze spyta nas - jak było? z pewnością odpowiemy - ciepło! Wielkim plusem wymiany na Sycylii były wysokie temperatury. W dzień chodziliśmy w bluzkach lub koszulkach z krótkimi rękawami, a na Etnie nawet w samych bluzach! Niestety, gdy wróciliśmy do Warszawy, zastała nas zima ze śniegiem. Wycieczki i wymiany językowe
Wymiana polsko-włoska w Polsce (marzec 2013 r.) Jedenastego marca, trzy tygodnie po pobycie na Sycylii, przyjechali nasi przyjaciele z Włoch. Na początku byli pozytywnie nastawieni do polskiej zimy. Na śnieg spoglądali z uśmiechem. Potem jednak mróz zaczął dawać się we ze znaki. Na szczęście byli na to przygotowani. Odziani w grube kurtki i czapki, z ciekawością śledzili warszawiaków walczących z wiatrem, śniegiem i zamiecią.
Już pierwszego dnia zabraliśmy ich na kręgle. Co prawda nie każdy zdążył dotrzeć, ale na wieczornym spacerze po Krakowskim Przedmieściu byliśmy już wszyscy. Kolejnego dnia zwiedzaliśmy starówkę warszawską w obrębie Barbakanu oraz fotoplastykon. Byliśmy bardzo zmarznięci, więc wspólnie poszliśmy na tradycyjne polskie danie, pierogi – wybór smaków był imponujący. Wpadliśmy na pomysł, by pojechać na 31. piętro Pałacu Kultury i Nauki. Po drodze mieliśmy trochę przygód. Dwa razy zgubił nam się Giovanni? Na szczęście wszystko się dobrze skończyło i mogliśmy podziwiać panoramę Warszawy. Następnego dnia zwiedziliśmy Kraków, Częstochowę i Oświęcim. Kraków zrobił duże wrażenie na naszych przyjaciołach, szczególnie zapamiętali Wawel oraz hejnał z wieży Mariackiej. W Auschwitz poznali historię tego obozu zagłady. Był to dla nas wszystkich moment refleksji. Wróciliśmy późnym wieczorem w czwartek, a następnego dnia musieliśmy iść do szkoły. Punktualnie o 10:00 odbyły się zajęcia na strzelnicy (Włosi po raz pierwszy mieli w rękach broń). Później odbyło się wystąpienie Pana Dyrektora, a następnie skromny poczęstunek. Szkoła bardzo im się spodobała. Wydała się podobna do szkół zza oceanu. Później, by poszerzyć wiedzę historyczną, pojechaliśmy do Muzeum Powstania Warszawskiego. Wędrówka „kanałami” była wyzwaniem dla wszystkich. Po zwiedzaniu zabraliśmy gości do Złotych Tarasów. Zakupy były udane, a Włosi upodobali sobie naszą czekoladę. Kolejnego dnia pojechaliśmy na wycieczkę do Łodzi i podziwialiśmy tam stare fabryki, dodające uroku temu miastu. Po spacerze ulicą Piotrkowską poszliśmy do Manufaktury na zakupy. Włosi byli wniebowzięci. Po powrocie z wycieczki wszyscy udaliśmy się na imprezę do naszego kolegi. Nie obyło się bez szkód, ale pozytywne wspomnienia pozostały. Niedzielę – ostatni dzień wymiany – spędziliśmy w domach z rodzinami. Włosi mogli poznać naszą kulturę i tradycje. Byli zdziwieni godzinami posiłków. Gdy 18 marca przyszło nam się pożegnać, zrobiło się smutno. Na lotnisku większość płakała, nawet chłopcy. Obiecaliśmy sobie, że w wakacje polecimy na Sycylię. Mamy nadzieję, że tę obietnicę spełnimy, po czym oni przyjadą do Polski, tym razem już latem. Wycieczki i wymiany językowe
Wymiana polsko-włoska na Sycylii (luty 2013 r.) Na miesiąc przed wyjazdem musieliśmy wypełnić ankiety i podać w nich informacje o każdym z nas: gdzie mieszkamy, czym się interesujemy, czy mamy zwierzęta. Wszystko po to, by być jak najlepiej dopasowanym do przyszłego partnera z Włoch. Po pewnym czasie uzyskaliśmy karty zwrotne. Czas nam szybko mijał na przygotowaniach do wymiany.
11 lutego o 10:40 spotkaliśmy się na lotnisku. Moment ten nastąpił w chwili pojawienia się informacji o abdykacji papieża Benedykta XVI, więc pasażerami naszego samolotu byli również polscy dziennikarze znani z ekranu telewizji. Wrażeń było co niemiara. Nie mogliśmy się doczekać spotkania z nowymi przyjaciółmi. Loty z Warszawy do Rzymu, a później z Rzymu do Katanii minęły bardzo wesoło. Na lotnisku w Katanii Włosi przywitali nas okrzykami. Wtedy jeszcze nie byliśmy przyzwyczajeni do włoskiego temperamentu. Potem pojechaliśmy do „swoich” rodzin. Zostaliśmy oprowadzeni po domach oraz przywitani pierwszym posiłkiem. Zmęczeni podróżą oraz zachwyceni pogodą położyliśmy się spać. Następnego dnia pojechaliśmy na Etnę. Polacy przyzwyczajeni do śniegu ukryli się w restauracji, zaś Włosi rozpoczęli bitwę na śnieżki. Dla niektórych z nich była to jedyna okazja, by mieć kontakt ze śniegiem. Wieczorem część z nas uczestniczyła w celebracji święta patronki Katanii – św. Agaty. Było to niecodzienne przeżycie. W kolejnych dniach zwiedziliśmy już dokładniej Katanię – niezwykłe miasto z bogatą historią. Byliśmy jeden dzień w szkole. Wszyscy nas tam mile przyjęli w sali równie pięknej jak pomieszczenia w Wersalu. Wycieczki do Note oraz Palermo, miasta Ojca Chrzestnego, były także udane. Mieliśmy okazję, by spróbować bułki ze śledzioną oraz ciecierzycą. Nowe smaki okazały się niezapomniane. Zachwycaliśmy się też lokalną architekturą. Ostatni dzień spędziliśmy z włoskimi rodzinami. Poznaliśmy ich tradycję oraz przywiązanie do wspólnych posiłków oraz znaczenie pasty w ich jadłospisie. Przez zaledwie 7 dni zdążyliśmy się bardzo zżyć z nowymi przyjaciółmi. Nie chcieliśmy wracać do Polski. Różnica w pogodzie też była znacząca. Ze słonecznej Sycylii, gdzie temperatura dochodziła do 15 stopni, musieliśmy wrócić do polskiego mrozu. Wraz z naszym powrotem rozpoczęliśmy odliczanie dni do przylotu Włochów, następnego wspólnego spotkania. Wolontariat - Bal karnawałowy dla dzieci (styczeń 2013 r.)
W czasie karnawału każdemu potrzebna jest dobra zabawa. W sobotę, 12 stycznia 2013 r., Klub Ośmiu „Dąbrowski” zapewnił ją maluchom z Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Dzieci Chorych na Padaczkę.
Wraz z dziewczynami ze szkolnego wolontariatu: Sylwią Burzyńską, Kasią Szymańską, Kamilą Komornicką i Kasią Gręzak pojawiłyśmy się w szkole już o 10.00. Musiałyśmy zadbać o to, by sala gimnastyczna wyglądała bajkowo. W dekoracji sali, zawieszaniu kolorowych bibułek i balonów pomagały nam także dzieci ze Stowarzyszenia. Godzinę później rozpoczął się wielki bal. Na początek, wraz z panią Iwoną Sierant –prezesem Stowarzyszenia – zorganizowałyśmy zabawy z kolorową chustą. Nasi mali goście doskonale się bawili, co sprawiło, że nam także udzielił się dobry nastrój. Potem odbyło się piękne przedstawienie pt. „Zaginięcie Świętego Mikołaja”. Wystąpiła w nim m.in. znana z serialu „Sąsiedzi” aktorka Małgorzata Lewińska. Po występie zaczęły się tańce. Młodzi tancerze na początku byli troszkę nieśmiali, ale po paru piosenkach już wszyscy szaleli na parkiecie. Na koniec odwiedził nas sam Święty Mikołaj. Maluchy bardzo ucieszyły się na jego widok, nie ukrywały jednak także dużego zainteresowania jego workiem pełnym prezentów. O godzinie 14.00 bal dobiegł końca. Z pewnością był on i dla nas niezwykłym przeżyciem. Mamy nadzieję, że w przyszłości będziemy mieli okazję przeżyć coś tak równie pięknego z naszymi małymi przyjaciółmi. Opracowała: Iwona Elińska, kl. Ib Projekt Comenius 2012, czyli Londyn zimą (grudzień 2012 r.)
O projekcie pierwszy raz usłyszeliśmy na początku zeszłego roku szkolnego. Zaproponowano nam wtedy zrobienie prezentacji o edukacji w Polsce i Wielkiej Brytanii. Niewiele osób zdecydowało się jednak wtedy na podjęcie próby – zdecydowałyśmy się na to tylko ja i Hania. Rok później okazało się , że nasz wysiłek został nagrodzony i zostałyśmy zgłoszone do udziału w projekcie. Miałyśmy za zadanie przygotować prezentację o uniwersytetach polskich i stopniu ich przystosowania do przyjęcia studentów z innych krajów oraz być gotowe na jej przedstawienie podczas europejskiego spotkania w Londynie.
6 grudnia 2012 roku wraz z panią profesor Małgorzatą Odrobińską wylądowałyśmy na lotnisku w Heathrow. Odebrała nas jedna z nauczycielek. Po dojechaniu na miejsce obejrzałyśmy szkołę. Ogromna! Z mnóstwem sal do przeróżnych dziwnych przedmiotów, których u nas w liceach nie ma, np. majsterkowanie, plastyka, taniec. No i oczywiście kilka sal komputerowych z najnowocześniejszymi komputerami Apple. Potem posłuchałyśmy prezentacji o Oxfordzie i Cambridge i ich systemie aplikacyjnym. Resztę dnia spędziłyśmy z dziewczyną, która nas gościła. Zabrała nas na zakupy do Kingstone (oczywiście przede wszystkim do Primarku). Kolejny dzień był przeznaczony na zajęcia w międzynarodowych grupach. Trafiłyśmy do grupy z Włochami i dziewczynami ze szkoły, w której odbywały się zajęcia (Tolworth Girls School). Zostaliśmy zmuszeni do wykonywania dużej ilości zadań w krótkim czasie i podejmowania trudnych decyzji, np. kogo uratować z wypadku w górach, gdy liczba miejsc w helikopterze ekipy ratunkowej jest ograniczona. Toczyliśmy zaciekłe spory, ale w końcu doszliśmy do porozumienia. Były to świetne ćwiczenia doskonalące umiejętności pracy w grupach. Okazało się przy okazji, że Włosi z naszej grupy pochodzą z Katanii i uczą się w liceum, do którego jedziemy na wymianę językową. Kolejnego dnia każda grupa narodowa przedstawiała swoją prezentację. Chyba nie wypadłyśmy najgorzej, chociaż trzeba przyznać, że Niemcy wspaniale mówili po angielsku. Oczywiście bardzo się denerwowałyśmy, ale udało nam się opanować strach i nie uciec z sali. Resztę dnia spędziliśmy, zwiedzając Londyn, bardzo po angielsku, czyli w double decker bus. Nie ma nic bardziej urokliwego niż Londyn wieczorem, z ulicami oświetlonymi świątecznymi dekoracjami i przepięknymi witrynami sklepów. Zwiedzanie zakończyliśmy w chińskiej dzielnicy Londynu (Soho), gdzie zjedliśmy przepyszną kolację, choć muszę przyznać, że jedzenie pałeczkami nie jest wcale takie łatwe. W niedzielę musiałyśmy wstać rano, żeby zdążyć na samolot. Po pożegnaniu z żalem wracałyśmy do Polski. Po powrocie do domu tylko kilogramy słodyczy w walizce dowodziły, że to wszystko zdarzyło się naprawdę. Opracowała: Weronika Kowalska, kl. IIc Dzień Patrona (listopad 2012 r.)
Artykuł ze szkolnej gazety „Propozycje”
Dąbrowski i inni patroni Monika Staszczak, Jacek Tomaszewski W tym roku Dzień Patrona wyglądał zupełnie inaczej niż zwykle. Świętowaliśmy 13 listopada 2012 r., w 176. rocznicę urodzin Jarosława Dąbrowskiego. Nową formą tego świętowania było prezentowanie patronów poszczególnych klas. Każda klasa wybrała na ten dzień swojego patrona, związanego np. z profilem lub zainteresowaniami uczniów. Historia święta Warto wspomnieć, że święto to po raz pierwszy obchodziliśmy 13 listopada 2006 r. Wtedy powstał specjalny program, obejmujący m.in. przedstawienie biografii Jarosława Dąbrowskiego, konkurs wiedzy o patronie, koncert talentów, wystawy artystyczne przygotowane przez uczniów, kabaret i autorskie piosenki o szkole. W następnym roku zmieniono przebieg obchodów i każda klasa musiała zaprezentować się przez około 15 minut w dowolnej formie – był to warunek uczestnictwa w święcie (gwoli motywacji). W zeszłym roku nie było Dnia Patrona, gdyż 18 i 19 listopada świętowaliśmy 60-lecie naszego liceum. Jak było w tym roku W tym roku każda klasa musiała zdecydować, jaką postać obierze swoim patronem. Wybór często uzależniony był od profilu klasy. Każdej grupie musiało wystarczyć dziesięć minut, jednakże nawet w tak krótkim czasie udało się zaprezentować bardzo oryginalne performansy. Podczas pierwszej części na pewno wyróżnił się Napoleon Bonaparte w białych rajstopach i zbyt krótkiej kurtce (sic!). Były też ciekawe prezentacje o rodzinie królewskiej w Wielkiej Brytanii, o Albercie Einsteinie czy Adamie Mickiewiczu. Nie zabrakło też spektaklu z prawdziwego zdarzenia, opartego na dramacie Sławomira Mrożka „Śmierć Porucznika”, scenki o Ignacym Janie Paderewskim czy Piwnicy pod Baranami. Wykonane zostały utwory Ryśka Riedla i zespołu „Dżem”. Wspomniano także o klasie, którą spotkała infamia za nieprzygotowanie prezentacji o swoim patronie (oczywiście z powodów technicznych). W drugiej części pomysłów było również wiele – wykonano m.in. piosenkę Marka Grechuty, pojawiła się też prezentacja o życiu Beara Gryllsa. Wyróżnił się zabawny film o Leonardzie da Vinci, który zachwycił widzów profesjonalną produkcją. Natomiast inni próbowali zdobyć względy publiczności darmowym jedzeniem. Różnorodność pomysłów była duża, wykonanie dobre, a włożony trud ogromny. Czekamy na kolejny Dzień Patrona! Klasy pierwsze na Powązkach (październik 2012 r.)
Tradycją naszej szkoły jest zwiedzanie Cmentarza Powązkowskiego w drugiej połowie października,
tuż przed dniem Wszystkich Świętych. Klasy pierwsze poznają historię i architekturę Starych Powązek, mogą też zapalić znicze na grobach Zasłużonych.
Wycieczki i wymiany językowe - Projekt Niemcy – Szwajcaria (październik 2012 r.)
Dzień pierwszy
Późnym wieczorem spotkaliśmy się przed budynkiem Teatru Polskiego. My – liczna grupa składająca się z uczniów, nauczycieli, kierowców, organizatora i pani kucharki – z uśmiechem na twarzach, jeszcze nie do końca świadomi perspektywy kilkunastogodzinnej drogi. Pomimo obaw, które nadeszły wraz z opadnięciem początkowego entuzjazmu, podróż znieśliśmy niezwykle dzielnie. Wierzyliśmy bowiem, że sprawa jest godna poświęcenia. Dzień drugi Po południu zajechaliśmy na miejsce. Dostaliśmy czas na rozpakowanie bagaży i rozgoszczenie się w pokojach, po czym udaliśmy się na zasłużony posiłek. Po obiedzie pan organizator rozdał nam zadania, które mieliśmy wykonać w trakcie zwiedzania okolicy. Ruszyliśmy na pierwszy spacer po naddunajskiej okolicy. Niektórzy o pomoc w rozwiązaniu zadań prosili samych Niemców. Oczywiście po niemiecku... Dla chcącego nic trudnego! Dzień trzeci Po śniadaniu wyruszyliśmy w drogę do niemieckiego gimnazjum w Trossingen, gdzie mieliśmy możliwość uczestniczenia w lekcjach. Zadawaliśmy naszym niemieckim kolegom szereg pytań, z których wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja odnośnie do relacji polsko-niemieckich. Po miłej wizycie na chwilę powróciliśmy do ośrodka, żeby zaraz wyjechać do Tuttlingen. Na miejscu podzieliliśmy się na dwie grupy: jedna poszła na basen, a druga zwiedziła miasto. Dzień czwarty Już rano powiedziano nam, że mamy się przygotować na intensywny dzień. Zwiedzanie zaczęliśmy od cudownego wodospadu Rhine Falls na Renie. Potem odwiedziliśmy największe szwajcarskie miasto Zurych. Przeszliśmy się alejkami Muzeum Narodowego, gdzie w skrócie poznaliśmy historię Helwecji, a później dostaliśmy wyjątkowe zadanie do wykonania. Mieliśmy założyć konto w jednym z miejscowych banków (to się nazywa wyzwanie!). W czasie wolnym wszyscy rzucili się na kasztany i słynną czekoladę. W końcu dobre jedzenie to najlepsze zwieńczenie udanego, ale także wyczerpującego dnia. Dzień piąty W drodze do Konstancji nad jeziorem Bodeńskim pan przewodnik postanowił pokazać nam kilka zjawiskowych kościołów. Wszyscy jednak z niecierpliwością oczekiwali dotarcia do wyznaczonego celu. Nie zawiedliśmy się, miasto było piękne, szczególnie katedra, w której wydano wyrok na Jana Husa. Musieliśmy pamiętać o zadaniach, w związku z tym zaczęliśmy wypytywać mieszkańców o historię Konstancji. Następnym punktem wycieczki była Insel Mainau, czyli w tłumaczeniu na język polski „wyspa kwiatów”. Nawet jesienią zachwycała mnogością i różnorodnością znajdujących się na niej roślin. Widok z mostu, który prowadził na wyspę, zapierał dech w piersiach. Znad wody wyłaniały się ośnieżone Alpy, które prawie zlewały się z niebem. Dzień szósty Tak! W końcu! Strassbourg! Miasto znane głównie z tego, że jest siedzibą parlamentu europejskiego, co, jak zbadaliśmy, nie jest jego jedynym atutem. Daliśmy się uwieść jego magicznemu klimatowi i godnej podziwu architekturze.Przed majestatyczną, gotycką katedrą Notre Dame grał stary kataryniarz, sklepikarze sprzedawali gorące kasztany i naleśniki. Jeśli ktoś był zmęczony, mógł usiąść w jednej z wielu kawiarni lub pójść śladem mieszkańców i zrelaksować się nad rzeką, podziwiając mosty rozsuwające się za każdym razem, kiedy chciał przepłynąć statek. Dzień siódmy Ostatni dzień zapowiadał się interesująco. Zwiedziliśmy bowiem w drodze do domu Muzeum Mercedesa oraz Stuttgart, w którym mogliśmy podziwiać przepiękny zamek i pałac. Była to również ostatnia okazja do zakupienia pamiątek. Dzień ósmy Bezpiecznie dotarliśmy do Warszawy. Zmęczeni, ale bogatsi o nowe, cudowne wspomnienia. Przeżyliśmy niesamowitą przygodę, zwiedzając w tydzień miasta w aż trzech krajach. Jesteśmy pewni, że ten tygodniowy wyjazd zostanie w naszej pamięci na długie lata. Opracowała: Pola Strój, kl. IIa Wyjazd integracyjny - klasy pierwsze w Murzasichlu (wrzesień 2012 r.)
Wyjazd integracyjny rozpoczął się 23 września zbiórką na parkingu przy Torwarze.
Świeciło piękne słońce i wszyscy niecierpliwie czekaliśmy, aby zacząć podróż. Każdy zastanawiał się, którym z dwóch autokarów pojedzie i jakie czekają go przygody. Każdy chciał też lepiej poznać swoją klasę oraz wychowawców. W końcu wyruszyliśmy. Podróż mijała nam w miłej atmosferze, jedni rozmawiali, inni czytali książki, a jeszcze inni odsypiali noc spędzoną na pakowaniu. Oprócz tego oglądaliśmy filmy historyczne o Hitlerze czy Bitwie Warszawskiej. Każdy z nas jednak wyglądał już górskich zboczy i znaków drogowych mówiących, ile jeszcze kilometrów zostało, gdy okazało się, że jesteśmy w Zakopanem, a po chwili w Murzasichlu. Od razu po przyjeździe rozpakowaliśmy się w swoich pokojach i poszliśmy na obiadokolację, następnie na krótkie spotkanie organizacyjne. Tam dowiedzieliśmy się, jakie zasady panują w „Giewoncie” i jaki jest plan wycieczki. W następnych dniach zwiedziliśmy wiele ciekawych miejsc. W Muzeum Tatrzańskim oglądaliśmy film przyrodniczy, w Harendzie słuchaliśmy wykładu o polskim poecie Janie Kasprowiczu, a na cmentarzu na Pęksowym Brzysku liczyliśmy Gąsieniców. Spacerowaliśmy też Doliną Kościeliską, aby podziwiać nasze góry, oraz wędrowaliśmy przez Jaskinię Mroźną. W każdej podróży towarzyszył nam dobry humor i piękna pogoda. Oprócz zwiedzania były również atrakcje w ośrodku. Na chętnych czekał basen, ping-pong i dodatkowo boiska do gry w koszykówkę oraz piłkę nożną, gdzie codziennie chłopcy rozgrywali mecze, a jednego wieczoru pojechaliśmy bryczkami, by pośpiewać przy ognisku. Odwiedziliśmy Izbę Regionalną i dowiedzieliśmy się wiele na temat góralskich zwyczajów i góralskiej gwary oraz sztuki. Zjedliśmy też tam specjały regionalnej kuchni przy akompaniamencie ludowej muzyki. Oczywiście każdy dzień dostarczał nam wielu miłych wspomnień i nowych zdjęć. Codziennie coraz lepiej poznawaliśmy siebie nawzajem, dlatego nikt nie chciał wyjeżdżać, ale czas mijał bezpowrotnie. Wszyscy więc spakowaliśmy swoje manatki i wsiedliśmy do autokarów. W drodze powrotnej miło wspominaliśmy spędzone chwile i zastanawialiśmy się, czy uda nam się to kiedyś powtórzyć. A w poniedziałek znów spotkaliśmy się w szkole. Opracowanie: Krystyna Maciejewska, kl. Ia Niedziela, wieczór 16 września 2012 roku około godziny 17:00 przybyliśmy do Murzasichla. Chwilę później, po wypakowaniu walizek i krótkim odpoczynku, udaliśmy się na obiadokolację. Po posiłku każda klasa odbyła spotkanie z wychowawcą, związane ze sprawami organizacyjnymi. Poniedziałek Klasa Ib miała w planie zajęcia integracyjne, które odbywały się w sali konferencyjnej. Dzięki tym kilku godzinom dowiedzieliśmy się o sobie wiele, poznaliśmy swoje upodobania i gusta, zaczęliśmy ze sobą współpracować. Po południu czekały na nas zajęcia sportowe. Dla każdego znalazło się coś miłego, np. miłośnicy pływania mieli do dyspozycji basen. Reszta zaś udała się na boiska przy hotelu, by grać w piłkę nożną, koszykówkę lub siatkówkę. Po kolacji odbyło się spotkanie z wychowawcami. Dalszą część wieczoru przeznaczyliśmy na tańce podczas dyskoteki. Wtorek Drugi dzień pobytu w Murzasichlu minął pod znakiem pieszej wycieczki do Doliny Kościeliskiej. Naszym przewodnikiem po szlakach był pan Stanisław Tatar. Jednym z głównych punktów wyprawy była Jaskinia Mroźna, która swoją nazwę zawdzięcza panującej wewnątrz temperaturze (6 stopni w skali Celsjusza), powiewom zimnego powietrza, a także białym naciekom na ścianach do złudzenia przypominających szron. Po powrocie do pensjonatu czekał na nas ciepły obiad. Potem, tak jak każdego dnia, odbywały się zajęcia sportowe na basenie i boiskach. Wieczorem ponownie spotkaliśmy się z wychowawcami, by omówić sprawy klasy oraz statut szkoły. Środa Główną atrakcją dnia była wycieczka do Zakopanego. Wjechaliśmy kolejką na Gubałówkę, gdzie pan przewodnik opowiedział nam o górach, z wyszczególnieniem niektórych szczytów. Przeszliśmy spacerem do kolejki, którą zjechaliśmy na dół. Później zwiedzaliśmy Zakopane. Wielokrotnie zatrzymywaliśmy się przy zabytkowych budynkach, o których opowiadał pan Tatar. Znalazł się również czas na zakupy na Krupówkach. Około godziny 15:00 zjedliśmy obiad w „Giewoncie”, pensjonacie, który przez te kilka dni był naszym domem. Wieczorem ponownie spędziliśmy czas z wychowawcą. Czwartek Niezwykle owocny dzień. Cały czas lał deszcz, więc niestety nie mieliśmy okazji nawet wyściubić nosa z ośrodka... Ale w końcu był to wyjazd integracyjny, a nic bardziej nie zżywa ludzi niż wspólne narzekanie. Piątek W ostatni dzień mieliśmy okazję bliżej zapoznać się z kulturą i historią Zakopanego. Odwiedziliśmy m.in. dom poety Jana Kasprowicza. Później udaliśmy się do Muzeum Tatrzańskiego. Mile spędzony dzień zwieńczyły jak zwykle poobiednie gry. Sobota Dzień wyjazdu. Tuż po śniadaniu spakowaliśmy rzeczy i wsiedliśmy do autokaru. W drodze powrotnej wymienialiśmy wrażenia z pobytu. Artykuł z wrześniowego numeru szkolnej gazety „Propozycje” - Tatiana Zalewska, Monika Staszczak Wolontariat - „Wielcy i mali twórcy dla małych i wielkich serc” (30. września 2012 r.)
Z wielką radością, choć także z małym niepokojem, z wielką nadzieją, choć także z małą niepewnością wystartowaliśmy! Już we wrześniu pojawił się mail od pani Justyny z Warszawskiego Szpitala dla Dzieci przy ul. Kopernika. Okazało się, że organizują koncert charytatywny i liczą na naszą pomoc. Lepszego początku nie mogliśmy sobie wyobrazić. Wystarczyło trochę ulotek, plakatów i spotkanie informacyjne, aby zebrać odpowiednią liczbę osób chętnych do pomocy.
Było to pierwsze takie wydarzenie w historii szpitala i, jak zapewniają pomysłodawcy, nie ostatnie. Chodziło o zebranie jak największych funduszy, które popoprawią stan placówki, choć, jak podkreśla dyrektor Szpitala, pani Izabela Marcewicz-Jendrysik, pracownicy chcieli też w ten sposób zbudować więź ze środowiskiem artystów oraz światem biznesu. Impreza została dobrze rozreklamowana, a zaproszeni goście nadali jej wyjątkowy charakter. Pośród występujących byli m.in. Gaba Kulka, Robert Gawliński oraz zespół DAAB. Koncert zorganizowała w Fabryce Trzciny na Pradze Fundacja „Równi wśród Równych”. Całe przedsięwzięcie podzielono na dwie części. Pierwsza to otwarty festyn, podczas którego można było podziwiać występy aktorów z teatru dziecięcego, poznać zasady fizyki z pracownikami Centrum Nauki Kopernik czy skorzystać z obecności fryzjera lub kosmetyczki. Poza tym na głównej scenie odbywały się pokazy tańca i występy laureatów „Bitwy na głosy”. Zadaniem naszych wolontariuszy było towarzyszenie uczestnikom imprezy, pomoc w dotarciu do odpowiednich punktów, zabawa z dziećmi, witanie gości lub po prostu spełnianie próśb organizatorów. Po dwóch godzinach rozpoczęła się druga część – biletowana. Szczęśliwcy, którym udało się zakupić wcześniej wejściówkę, wzięli udział w koncercie wielu artystów. Na początku wystąpił zespół Drumbustic, który dodał energii przybyłym gościom i zachęcił do wspólnej zabawy. Kolejne występy przerywane były licytacjami. Ten najbardziej emocjonujący punkt programu nie odbyłby się bez pomocy naszych wolontariuszy. Zostaliśmy poproszeni o pomoc w przygotowaniu przedmiotów aukcyjnych oraz późniejszym prezentowaniu ich na scenie. Prowadzący, Paweł Lorenz, w sposób jak najbardziej profesjonalny zachęcał obecnych do wsparcia szczytnej idei. Tak, wielokrotnie przebijając cenę wywoławczą, udało się sprzedać bluzki oraz skarbonki z podpisami tegorocznych olimpijczyków, vouchery na pobyt w ośrodku wypoczynkowym, zdalnie sterowane samochody, zabawkowe tory wyścigowe, obrazy oraz wreszcie ogromną replikę pucharu ME 2012 wykonaną z czekolady (jej cena wyniosła 4000 zł!). Mieliśmy więc bardzo odpowiedzialną funkcję, a jednocześnie niezwykłą okazję do poznania artystów. Każdy z naszej dziesięcioosobowej grupy zdobył tego wieczoru bardzo duże doświadczenie. Poza tymi właśnie korzyściami oraz satysfakcją koncert dał nam też okazję do integracji. Poznaliśmy nowych wolontariuszy, którzy dopiero wdrażają się w pracę w naszym klubie. Myślę, że tak udany start tylko utwierdził ich w przekonaniu, że chcą dalej działać. Wróciliśmy do domów około 23.00. Rano wstaliśmy do szkoły. Na miejscu zaczęliśmy znów rozmawiać o kolejnych akcjach, dziś wiele jest już w trakcie realizacji. Chyba właśnie tak się tworzy wielkie rzeczy? |